sobota, 12 września 2015

Chapter 5


     Bonnie

    Obudziłam się wcześnie rano. Podniosłam się do pozycji siedzącej. W tym mroku nie byłam w stanie nic zobaczyć. Jedynie elektryczny zegarek pobłyskiwał w ciemnościach. Spojrzałam na niego. Czwarta... Rzuciłam się z powrotem na poduszkę.
    Z balu wróciłam o północy. Niczym kopciuszek. Zaśmiałam się pod nosem. Gdybym jeszcze miała księcia, byłoby idealnie. Tylko jego mi brakuje. Nigdy nawet nie miałam chłopaka...
    Myślałam, że Elena go znalazła. Wczoraj, kiedy tańczyła z moim bratem, patrząc na nich, widziałam dwójkę zakochanych w sobie ludzi. Nawet mój brat nie miał tej swojej durnej postawy "prędzej czy później cię zaliczę". Był zwykłym chłopakiem. Tak mi się tylko zdawało.
     Po rozmowie z Damonem, zaczęłam szukać toalety. Nie znalazłam jej. Za to zobaczyłam coś, co zachowam wyłącznie dla siebie. Stefan całował się z Caroline. Jak on mógł? Wiem, że Elena mu się podoba. Był zachwycony, że zgodziła się z nim zatańczyć.
      Nie rozumiem jego zachowania. Najpierw przepełniony emocjami taniec z Eleną, a teraz to. Nie pozwolę mu skrzywdzić mojej przyjaciółki. Niech się trzyma od niej z daleka. Będę musiała z nim o tym porozmawiać.
      Jedno wiem. Nigdy nie powiem Elenie, co zobaczyłam.

***

     Zegarek wskazywał trzecią nad ranem, a ja siedziałam na parapecie w swoim pokoju, czytając książkę. Pomieszczenie oświetlała jedynie mała lampka nocna.  Na zewnątrz panowała ciemność, rozjaśniona znikomym światłem zaledwie dwóch lamp ulicznych i  delikatnym blaskiem księżyca, który wisiał wysoko na niebie. 
      Nagle usłyszałam warkot silnika. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jak samochód mojego brata - Stefana winnego Salvatore - wjeżdża do garażu. 
      Odłożyłam lekturę na półkę, zgasiłam lampkę nocną i biegiem ruszyłam na dół. Nie włączając światła, usiadłam wygodnie w fotelu w salonie, do którego za chwilę powinien wkroczyć szatyn. Nie ma innego wyjścia. To jedyna droga, aby dostać się na górę, ponieważ to właśnie w salonie znajdowały się kręcone schody. 
      Nie czekałam długo. Słyszałam coraz głośniejsze stąpanie po posadzce na korytarzu. Gdy dotarł do salonu, zapalił lampę, oświetlającą znaczną część pomieszczenia. Na początku mnie nie zauważył, jednak gdy już mnie dostrzegł, stanął jak wryty.
     - Dlaczego siedzisz tutaj w zupełnych ciemnościach? - uniósł jedną brew w geście zapytania.
     - Ty mi lepiej powiedz co miały oznaczać te pocałunki z Caroline?! - na moje słowa krew odpłynęła mu z twarzy i zaczął nerwowo przeczesywać swoje włosy. - Widziałam jak tańczysz z Eleną. Wyglądaliście na szczęśliwych. Nigdy cię takiego nie widziałam. Wyjaśnisz mi więc dlaczego zdecydowałeś się to zepsuć i rzucić w ramiona innej? - założyłam nogę na nogę, czekając na to, co ma mi do powiedzenia.
      Chłopak rozsiadł się naprzeciwko mnie, posyłając mi smutny uśmiech.
      - Doczekam się tych wyjaśnień? - zapytałam, chociaż wiedziałam, że nie śpieszy mu się do tego. 
      - Wiesz, za co cię cenię, Bonnie? 
      - No, słucham cię - odpowiedziałam, siląc się na uprzejmy ton, podczas gdy tak naprawdę miałam ochotę mu przyłożyć. 
      - Za to, że jesteś taka pewna siebie, inteligentna i błyskotliwa. Imponuje mi, że jesteś wierna swoim przyjaciołom i się o nich troszczysz bardziej niż o siebie. Więc bądź miła i proszę nie mów nic Elenie o tym co zobaczyłaś.
      - O to nie musisz się martwić - prychnęłam. 
      - Dziękuję - powiedział, patrząc mi w oczy. - Tak naprawdę sam nie wiem co we mnie wstąpiło. W jednej chwili czułem się niesamowicie szczęśliwy, że w końcu udało mi się przeżyć coś tak magicznego. Kurwa, zaczynam mówić jak ciota - to zdanie powiedział cicho do siebie, kręcąc przy tym głową. - Nieważne. Tańcząc z nią miałem wrażenie, że ona jest tą jedyną. Dla niej mógłbym zmienić swoje dotychczasowe życie. A potem podeszła do mnie Caroline, niesamowicie seksowna w tej ciasnej sukience i nie mogłem przestać myśleć o niczym innym, jak tylko o jej natychmiastowym zerżnięciu. 
       - Jesteś niemożliwy - mruknęłam z obrzydzeniem. 
       - Ale za to mnie kochasz - powiedział, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu. 
     
     Elena

     Jadłam śniadanie, rozmyślając o tym, co się wydarzyło poprzedniego wieczoru. Tańczyłam ze Stefanem wolny taniec. I o dziwo podobało mi się. Byłam nim oczarowana. Nie sądziłam, że potrafi zachować spokój przez kilka minut, nie dokuczając mi, nie drocząc się ze mną.
      Później ukłonił się, ucałował moją dłoń, pozostawiając na niej mokre miejsce - przez które drżałam z przyjemności. Wtedy cała moja nienawiść do niego wyparowała. Ten pocałunek miał magiczną moc, zadziałał niczym gąbka. Starł z mojego serca to okropne uczucie. Mam nadzieję, że już więcej nie powróci. Że Stefan nie da mi powodu bym go znów znienawidziła. Gdy chce, potrafi być miły.
     Podniosłam wzrok znad miski płatków. Do kuchni wszedł Jeremy. Był w samych bokserkach. Miał delikatnie zarysowane mięśnie. Byłam z niego dumna. Przyciągał kobiety jak magnes. Wyglądał oszałamiająco. Wiele dziewczyn zazdrościło mi takiego brata. Uwielbiam go. Ale jeśli zacznie zachowywać się podobnie jak Stefan, uduszę go.
     - Jakie masz na dzisiaj plany? - zapytałam.
     - Przecież jest mecz - odparł, szperając w lodówce.
     Kompletnie o nim zapomniałam. Miałam iść na niego z Bonnie oraz Damonem. Był to mecz otwierający sezon. W głównym składzie będzie grał mój kochany braciszek i nie kto inny jak Salvatore.
     Nie mam ochoty na niego iść, ale niestety nie mam wyboru.
     Nie chcę na niego iść z jednego powodu. Będą tam cheerleaderki. Czyli krótko mówiąc Caroline. Przez cały czas będzie się wdzięczyć do brata mojej najlepszej przyjaciółki. W ostatnich dniach sprawia mi to coraz więcej bólu. Czyżbym na prawdę zaczęła czuć do niego coś więcej? Nie to nie możliwe. Przestałam go nienawidzić, ale to nie znaczy, że od razu mam się w nim zakochiwać. Nadal jest tym zadufanym w sobie pajacem. To się nie zmieni.
     Skończyłam jeść. Włożyłam pustą miskę do zlewu. Potem ją umyję. Wróciłam do mojego pokoju. Pościeliłam łóżko, ponieważ wcześniej nie chciało mi się tego robić.
     Postanowiłam, że dzisiaj ubiorę się odrobinę inaczej. Na szczęście pogoda na zewnątrz mi sprzyjała. Było dosyć ciepło. Wygrzebałam z dna mojej szafy dość krótkie czarne spodenki. Krótkiej spódniczki mini nie odważę się założyć NIGDY. Jeszcze tylko tego brakowało, by napaleni mężczyźni mogli podziwiać mój odsłonięty tyłek. Nie będę zniżać się do poziomu tych pustych laleczek Stefana.
     Do spodenek założyłam obcisłą bluzkę, która idealnie uwydatniała jeden z moich walorów. Rozczesałam włosy, pozostawiając je rozpuszczone. Pomalowałam się nieco mocniej niż zwykle. Tak ubrana zadzwoniłam po Bonnie. Przyjechała po kilku chwilach. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć.
     Dziewczyna wpatrywała się w moją wycieraczkę. Podnosiła powoli wzrok. Przesuwała spojrzeniem po moich nogach, aż do czubka głowy.
      - Wow - tylko tyle zdołała z siebie wydusić. Wpuściłam ją do środka, zamykając wejście na klucz.
      - I co myślisz? - zapytałam, okręcając się przed nią kilka razy.
      - Wyglądasz wspaniale - powiedziała w końcu. Na jej twarzy widniał szeroki uśmiech, który po krótkiej chwili trochę przygasł.
      - Czy coś się stało? - zapytałam zaniepokojona.
      - Nie, nic - pokręciła szybko głową.
      Zbyt szybko. Jednak nie byłam zbyt dociekliwa. W końcu powie co jej leży na sercu. Wie, że może na mnie liczyć. W każdej chwili jestem do jej dyspozycji, nawet w środku nocy. Zwłaszcza wtedy.
      - Mogę tak iść na mecz?
      - Oczywiście.
      - Nie wyglądam zbyt wyzywająco?
      - Wyglądasz wspaniale - uśmiechnęłam się szeroko, na usłyszany komplement.
     Oby Stefanowi również mój ubiór przypadł do gustu. Mam cichą nadzieję, że nie będzie mógł wydusić słowa na mój widok.
__________
Przepraszam za nieobecność. Miałam dużo na głowie z powodu szkoły.
Od teraz rozdziały będą się pojawiały co dwa tygodnie. Co tydzień nie dałabym rady ;/
Dziękuję za to, że jesteście ♥

2 komentarze:

  1. Super rozdział :*
    Ach ta szkoła.
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozmowa Bonnie ze Stefanem - coś pięknego! Bonnie zagrała tutaj jak odpowiedzialna matka, a nie siostra. Stefana dalej nie lubię, to się nie zmieniło od wcześniejszych rozdziałów. Damon się tutaj nie pojawił i to mnie zasmuciło, bo tego faceta uwielbiam w każdej roli. Nawet tej dobrej i potulnej. Generalnie czytało się bardzo fajnie. Czekam na kolejny rozdział i reakcję Stefana na Elenę. No bo co się tam stanie, jeśli będzie miał obok siebie i ją, i jeszcze seksowną Caroline? ;>

    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie,
    mini-creativity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń